Autor: A. Ruda (tłumacz: E. Białołęcka)
Cykl: Sztylet rodowy
Ilość stron: 368
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc (w roku: 2016)
Bierze udział w wyzwaniach: Kitty's Reading Challenge (nowopoznany autor nie amerykański), Czytam fantastykę, ABC Czytania, Czytam nie tylko Amerykanów, Grunt to okładka
Opis:
Co zrobić jeśli wraz z końcem wojny skończyły się też marzenia o wspaniałej karierze i chwale, twoje cokolwiek ograniczone zdolności magiczne nie są nikomu potrzebne, a w kieszeniach świecą pustki?
Oczywiście zostać królewskim posłańcem, do obowiązków którego należy odwiedzenie regionów kraju i sprawdzanie dokumentów podatkowych. To nic, że do towarzystwa dostaniesz zakochanego trolla, tchórzliwego krasnoluda, bezczelną wojowniczkę i elfa, który utracił wiarę w piękno. I jeszcze kapitan królewskiej armii patrzy z góry i nie daje chwili wytchnienia!
Opinia:
Opis:
Co zrobić jeśli wraz z końcem wojny skończyły się też marzenia o wspaniałej karierze i chwale, twoje cokolwiek ograniczone zdolności magiczne nie są nikomu potrzebne, a w kieszeniach świecą pustki?
Oczywiście zostać królewskim posłańcem, do obowiązków którego należy odwiedzenie regionów kraju i sprawdzanie dokumentów podatkowych. To nic, że do towarzystwa dostaniesz zakochanego trolla, tchórzliwego krasnoluda, bezczelną wojowniczkę i elfa, który utracił wiarę w piękno. I jeszcze kapitan królewskiej armii patrzy z góry i nie daje chwili wytchnienia!
Opinia:
Po pierwsze doradzałabym wydawnictwu zmianę korektora lub sprawdzenie książki jeszcze raz. Literówki czy zjadanie literek naprawdę nie umilają czytania, a w powieści jest to zjawisko nagminne. W pewnych momentach szlag mnie trafiał, kiedy natknęłam się na kolejny brak w czy z! Poza tym zaczynanie zdań małą literką lub wstawianie kropki w środku zdania...
Jeśli chcesz, by nic ci się nigdy nie przytrafiło, zamknij się w czterech ścianach i nie wysuwaj nosa na zewnątrz. A wtedy na głowę spadnie ci dach.Styl autorki jest płynny, a książkę zdecydowanie szybko się czyta. Irytowało mnie jednak wtrącanie do treści słów, których wyjaśnienia nie zostały podane. Zdecydowanie na plus zaliczam także humor w książce i wartką akcję, za to opisy uczuć mogłyby być bardziej dopracowane. Podobało mi się za to, jak na początku każdego rozdziału są przytoczone myśli lub wypowiedzi bohaterów.
Wiecie, może to ja oczekiwałam od książki zbyt wiele, ale chociaż non stop coś się działo, bohaterowie napotykali problemy i znajdowali rozwiązanie, a w tle pojawiła się nawet jakaś zagadka, nie potrafię powiedzieć, że odczuwam satysfakcję po lekturze. Jasne, podobało mi się, a książka zdecydowanie ma potencjał, ale zabrakło mi w niej takiego ogólnego celu. Wydarzenia, o jakich czytamy są wyrwane z kontekstu. Autorka po prostu wrzuca nas w pewien moment historii, prawie nic nie wyjaśniając. Chwała jej za to za brak trójkąta miłosnego! Co prawda pojawiają się dwa wątki miłosne, ale tylko jeden był odrobinę irytujący, bo nie rozumiem, jak można się tak poświęcać dla faceta, który traktuje was jak wiernego pieska.
Ja na przykład nigdy długo nie rozmyślam nad przyszłością. Bo i po co? Tak czy siak przyjdzie i na pewno nie taka, jak sobie to wymyśliłeś.Ostatnio miałam problem w TAGu ze znalezieniem bohaterki, która próbuje wszystkich uszczęśliwić. Został on rozwiązany - Mila idealnie pasuje do tego opisu. Momentami bywa to irytujące, ale generalnie polubiłam ją za umiejętność poradzenia sobie w prawie każdej sytuacji. Większość mojej sympatii skradł jednak Dranisz i gdyby nie to, że jest trollem, spokojnie bym za niego wyszła. Został wykreowany jako pogodny, troskliwy i wierny przyjaciel, ale mający swoje zdanie. Daezael bawił mnie swoim ponurym podejściem do życia. Wyobraźcie sobie elfa emo, którego cieszą cudze tragedie - oto właśnie Dae (skróciłam sobie to imię podczas czytania, bo jest zbyt trudne :D). Persik za to potrafił mnie zirytować, ale prawdziwą zmorą wśród postaci jest Tisa. Nie chodzi o to, że autorka źle ją wykreowała, ale denerwowałam się za każdym razem, kiedy teoretycznie było powiedziane, jaka to ona nie jest silna, a potem latała, jak wierna suczka za kapitanem. Właśnie, Wilk. Tej postaci zdecydowanie nie potrafię rozgryźć, ale podoba mi się ten zabieg. Generalnie bohaterowie zostali wykreowani z pomysłem oraz bardzo różnorodnie.
Podsumowując - mam nadzieję, że kontynuacja będzie dużo lepsza. Ta książka jest dobra, ale nie wywołała we mnie wielkiego wow czy fali ochów i achów. Podchodziłam do niej z wielkim entuzjazmem i jednak nieco się zawiodłam. Jednak polecam ją fanom fantasy, szybkiej akcji oraz wątku podróży :) Z wielką ochotą sięgnę po Sztylet zaręczynowy, ale zmniejszę jednak swoje oczekiwania wobec autorki, ponieważ stworzyła ona miłą, rozrywkową fantasy i nic poza tym.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję