Opis:
Park, zamknięty po serii brutalnych morderstw, ma zostać ponownie otwarty. Wesołe miasteczko ze znakami zodiaku zmienia się w upiorny skansen słynnych zabójców i zbrodni, które wstrząsnęły światem. Manager parku zaprasza na długi weekend starannie wyselekcjonowaną grupę: ludzi mediów i tych, którzy pamiętają to miejsce sprzed dwóch dekad. Dwunastka wybrańców przybywa na wyspę, na której straszą jeszcze zardzewiałe karuzele. Ostatni prom odpływa. Nadciąga sztorm. Urywa się łączność. Zaczynają się dziać dziwne rzeczy. A do tego te upiorne pogłoski, że prawdziwy morderca nie został skazany, że wciąż jest na wolności…
Opinia:
Książka składa się z wywiadów z dr Sheldonem oraz akcji teraźniejszej. W wywiadach poznajemy uczestników oraz ich powiązania z Zodiac Island. W rozdziałach autor przedstawia nam wydarzenia na wyspie przekształconej w Murder Park. Styl, jakim została napisana powieść jest strasznie zakręcony, momentami zastanawiałam się, co pisarz miał na myśli. Same wywiady nieco mnie usypiały, ponieważ w wypowiedziach osób nie mogłam dopatrzeć się emocji.
Przyznam szczerze, że zakończenie powieści zupełnie mnie nie usatysfakcjonowało. Sama wyspa też została opisana raczej po łebkach, a zamysł Murder Parku jako platformy randkowej nie przemówił do mnie zupełnie. Dodatkowo od samego początku, gdy tylko została wysnuta pewna hipoteza, wiedziałam, kto jest mordercą. Lubię klimat zamkniętej wyspy, ale tutaj wszystko było chaotyczne, niedopracowane. Sama końcowa idea po prostu zwaliła mnie z kolan, ale nie w sposób pozytywny.
Bo śmierć krążyła po wyspie – chuda, czarna i ogromna. Śmierć, której zimne usta musnęły już każdego z nich.Jedynym bohaterem, którego osobowość mogłam ocenić, ponieważ towarzyszyliśmy jego rozmyślaniom, był Paul. Przeżycia, jakich doświadczył w dzieciństwie, bardzo mocno wpłynęły na dorosłe życie mężczyzny. Z drugiej strony dziwi mnie, że nie był on pod opieką psychiatry czy choćby psychologa. Reszta bohaterów to postaci, którym nadano jakiś kształt, ale niekoniecznie mocny. Kontury zamazują się, a ich osobowości są raczej zarysowane niż narysowane.
Podsumowując, tematyka seryjnych morderców mnie fascynuje - Kuba Rozpruwacz, Elżbieta Batory etc. Dlatego żałuję, że temat ten został potraktowany po łebkach. Wspomniano kilka nazwisk, kilka rekwizytów, ale na tym by się kończyło. Sama postać Bohnera została za to wręcz ubóstwiona! I to nie tylko przez założyciela parku, ale także Paula. Osobiście książka raczej mnie znudziła i bardzo szybko odkryłam, kto jest sprawcą. Inną kwestią pozostaje to, że zakończenie zupełnie zmienia postać rzeczy, ale nie winnego. Jeśli więc chcecie spróbować, nie będę was od tego pomysłu odwodzić. Jednak nie radziłabym nastawiać się na fajerwerki.
Uwielbiam taką tematykę 😁 nie wiem czy to dobrze o mnie świadczy. Polecam ci od siebie "Seryjne zabójczynie" Telfer :)
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu mam tę książkę w planach i ciągle nie mogę się za nią zabrać. Kiedyś pewnie przeczytam, ale sama nie wiem kiedy. :D
OdpowiedzUsuńCóż, nie brzmi szczególnie przekonująco, a poza tym nie mój gatunek, więc sobie odpuszczę
OdpowiedzUsuńWiesz po opisie pojawiła się u mnie myśl "nie no, ja mam zaległości w czytaniu na jakieś dwa lub trzy miesiące a ty pokazujesz mi coś takiego"? Po przeczytaniu twojej recenzji jednak myślę iż podaruje sobie akurat tę książeczkę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mnie zakończenie nie rozczarowało, ale do bardzo szokujących nie należało. Powieść dobrze mi się czytało, na pewno się nie męczyłam. Mimo wszystko podobał mi się klimat, ale emocjonalność przekazu kulała. W końcu miał być to emocjonujący i trzymający w napięciu thriller, ale nie do końca to wyszło. Z dwóch książek autora, jednak "Cela" była trochę lepsza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
To zdecydowanie nie mój klimat, jendnak moja przyjaciółka kocha się w takich książkach i mordercach haha napewno jej wyślę link do tego postu
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Stelladj.blogspot.com
Raczej nie dla mnie. Wolę jak thriller, to taki mocny, ktry zrobi na mnie wrażenie!
OdpowiedzUsuńW końcu znalazłam cos, co mogłoby mnie zaciekawić, a Ty piszesz, żeby nie spodziewać się fajerwerków. Ughh.
OdpowiedzUsuń