Opis:
13 opowiadań, z których każde zabiera czytelnika w inny świat, inny klimat, inne emocje. Nie zabraknie więc strachu (oj, nie!), wzruszenia, ale też całkiem sporej dawki śmiechu. Jest magia, jest świat dalekiej przyszłości, demony z kosmosu, postapokaliptyczna wizja, bajka na opak, wilkołak, który straszy w pewnej podwarszawskiej miejscowości, gdzie indziej do akcji wkracza wiedźmin (i mądrzejszy od niego trubadur), a sepleniący wampmisiek ostrzega przed porzucaniem ukochanych pluszaków. Wystarczy? No pewnie! Ale jest jeszcze więcej. Gwarantujemy więc, że ani przez chwilę nie będzie nudno.
Opinia
Smutna dziewczyna, czyli tytułowe opowiadanie jest dość sugestywne i ma prosty przekaz: nie wsiadaj za kółko po alkoholu. Jednocześnie pokazuje znieczulicę ludzką na tę tematykę - na dyskotekach nikt nie pilnuje, aby pijani kierowcy pozostali poza kierownicą.
Tatuaż okazał się dłuższy niż jego poprzedniczka i bardziej skomplikowany. To lekki horror z elementami science fiction - wysoko rozwinięta genetyka pozwala na modyfikowanie ludzkiego ciała, przez co tworzeni są remandzi. Jagtam to zwykły chłopak wychowany przez jędzowatą ciotkę i wuja żyjącego pod pantoflem. Po osiągnięciu pełnoletności trafia do miasta, gdzie decyduje się na pewien niezwykły tatuaż. To pewnego rodzaju pokazanie, że nawet marzenia mają swoje granice i nieprzemyślane decyzje mogą doprowadzić do tragedii.
Wampmiś kupił mnie natomiast od samego początku! Myślałam, że będzie to straszny horror, ale zostałam zupełnie zaskoczona. Moje ulubione opowiadanie w tym zbiorze! Pamiętajcie - nie porzucajcie misiów z dzieciństwa, bo zamienią się w wampmisie! Ogólnie mówiąc pomysł na pokazanie, dlaczego w dorosłym powinno jednak zostać trochę dziecka w kapitalny i bardzo humorystyczny sposób.
Cudowny świat Apeironów podobał mi się mniej, ale to pewnie ze względu na gatunek - science fiction. Mamy do czynienia z tunelami czasoprzestrzennymi, a zakończenie jest zbyt otwarte, jak na mój gust.
Lunitki urzekły mnie opowieścią o Księżycu, Ziemi i Słońcu, choć sama historia towarzysząca była raczej zwyczajna. Za to o tytułowych Lunitkach można by wręcz napisać całą powieść - tak zajmujący był to wątek!
Wolontariat to opowiadanie trudniejsze, dotyczące tematyki śmierci. Mimo wszystko podejrzewam, że bardziej wrażliwe osoby mogłoby wzruszyć.
Smutna Baba Jaga opowiada o zupełnie innej wersji znanej bajki. Pamiętajcie - nie oceniajcie ludzi po pozorach, ponieważ to rani. Zwykła ludzka dobroć może wiele zmienić.
Czyste kartki to coś na zasadzie Metra 2033. Życie w metrze, gdzie czysta woda jest na wagę złota. Opowiadanie jest prowadzone z dwóch perspektyw: dziewczyny oraz mężczyzny, który ją przygarnął. Przyznam szczerze, że pomimo tematyki bardziej s-f, spodobało mi się to, ponieważ opowiadało o tym, co ludzie potrafią zrobić i jak się przystosować, gdy warunki są ekstremalne.
Wilkołak zaciekawił mnie najbardziej dialogami pisanymi kursywą, ponieważ po zakończeniu, nadal nie wiem, z kim rozmawiał tytułowy wilkołak. Dodatkowo opowiadanie nie jest oczywiste - sądziłam, że to fantastyka, ale jednak zahacza bardziej o horror. Było bardzo humorystyczne, podobnie do Wampmisia.
Gejsza nie urzekła mnie zbytnio. Poruszała trudny temat samotności i wydała mi się zbyt melancholijna.
Wyjca podobała mi się najbardziej, ponieważ było to takie typowe fantasy z bardzo intrygującym tłem. W życiu nie odgadłabym rozwiązania zagadki, ale zdecydowanie uważam, że to tutaj autorka najbardziej pokazała kunszt.
Babunia pozostawia wszystko do naszej interpretacji. Niekoniecznie podobał mi się brak wyjaśnień, ale sama historia bardzo zaintrygowała.
Zatęczowa kraina jakoś w ogóle do mnie nie przemówiła. To znaczy sam pomysł wyjaśnienia dziecku śmierci był bardzo ciekawy i delikatny, ale końcówka zupełnie nie przypadła mi do gustu.
Podsumowując, większość opowiadań bardzo mi się podobała i były wciągające. Autorka ma lekki styl i potrafi rozbawić oraz wprowadzić elementy grozy. Na szczęście pojawiło się tu mniej science fiction niż myślałam - w zbiorze przeważa raczej horror i fantasy.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Alegoria.
Cudowny świat Apeironów podobał mi się mniej, ale to pewnie ze względu na gatunek - science fiction. Mamy do czynienia z tunelami czasoprzestrzennymi, a zakończenie jest zbyt otwarte, jak na mój gust.
Lunitki urzekły mnie opowieścią o Księżycu, Ziemi i Słońcu, choć sama historia towarzysząca była raczej zwyczajna. Za to o tytułowych Lunitkach można by wręcz napisać całą powieść - tak zajmujący był to wątek!
Wolontariat to opowiadanie trudniejsze, dotyczące tematyki śmierci. Mimo wszystko podejrzewam, że bardziej wrażliwe osoby mogłoby wzruszyć.
Smutna Baba Jaga opowiada o zupełnie innej wersji znanej bajki. Pamiętajcie - nie oceniajcie ludzi po pozorach, ponieważ to rani. Zwykła ludzka dobroć może wiele zmienić.
Czyste kartki to coś na zasadzie Metra 2033. Życie w metrze, gdzie czysta woda jest na wagę złota. Opowiadanie jest prowadzone z dwóch perspektyw: dziewczyny oraz mężczyzny, który ją przygarnął. Przyznam szczerze, że pomimo tematyki bardziej s-f, spodobało mi się to, ponieważ opowiadało o tym, co ludzie potrafią zrobić i jak się przystosować, gdy warunki są ekstremalne.
Wilkołak zaciekawił mnie najbardziej dialogami pisanymi kursywą, ponieważ po zakończeniu, nadal nie wiem, z kim rozmawiał tytułowy wilkołak. Dodatkowo opowiadanie nie jest oczywiste - sądziłam, że to fantastyka, ale jednak zahacza bardziej o horror. Było bardzo humorystyczne, podobnie do Wampmisia.
Gejsza nie urzekła mnie zbytnio. Poruszała trudny temat samotności i wydała mi się zbyt melancholijna.
Wyjca podobała mi się najbardziej, ponieważ było to takie typowe fantasy z bardzo intrygującym tłem. W życiu nie odgadłabym rozwiązania zagadki, ale zdecydowanie uważam, że to tutaj autorka najbardziej pokazała kunszt.
Babunia pozostawia wszystko do naszej interpretacji. Niekoniecznie podobał mi się brak wyjaśnień, ale sama historia bardzo zaintrygowała.
Zatęczowa kraina jakoś w ogóle do mnie nie przemówiła. To znaczy sam pomysł wyjaśnienia dziecku śmierci był bardzo ciekawy i delikatny, ale końcówka zupełnie nie przypadła mi do gustu.
Podsumowując, większość opowiadań bardzo mi się podobała i były wciągające. Autorka ma lekki styl i potrafi rozbawić oraz wprowadzić elementy grozy. Na szczęście pojawiło się tu mniej science fiction niż myślałam - w zbiorze przeważa raczej horror i fantasy.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Alegoria.
W takich opowiadaniach chyba każdemu któreś przypadnie do gustu :-)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, chętnie zapoluję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zaintrygowałaś mnie. :) Lubię zbiory opowiadań, a twoja opinia jest raczej pozytywna, ale nie kojarzę autorki (do nieznanych autorów podchodzę ostrożnie), więc czuję trochę ambiwalencję. Może kiedyś sięgnę "Smutną dziewczynę".
OdpowiedzUsuńGratuluję przedpremierowej recenzji :)
OdpowiedzUsuńLubię opowiadania, więc z chęcią sięgnę po tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńRzadko czytam opowiadania,ale te mnie kuszą :)
OdpowiedzUsuńZ opowiadaniami jest ciężko. Z jednej strony fajnie i szybko się je czyta ale już pisać o nich to inna sprawa ;) Jednak kto wie, może po premierze tego zestawu przyjrzę mu się bliżej, ale pewności nie ma.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jak ja dawno nie czytałam zbiorów opowiadań, czas to nadrobić.
OdpowiedzUsuńZbiory opowiadania nie należą do mojego ulubionego typu czytanych książek, raczej preferuję dłuższe formy, aczkolwiek zdarza mi się sięgnąć i po te krótsze formy, więc nie mówię "nie" i temu zbiorkowi. :)
OdpowiedzUsuńOpowiadania? Nie, dziękuję. ;P
OdpowiedzUsuń