Opis:
Najnowsza fantastyczno-historyczna powieść Marcina Mortki! Jest 995 rok. Medvid to potężny, barczysty wojownik, który od zawsze wiernie towarzyszy księciu Bolkowi, próbującemu zjednoczyć kraj pod swoim panowaniem. Medvid doradza księciu, jak okiełznać słowiańskie moce magiczne jak postępować z żercami, gdzie szukać wilkołaków i wodników, czym przekupić miejscowe wiedźmy i rusałki, jak przepędzić licha, leszych i latawice. Jednak na książęcym dworze coraz więcej do powiedzenia mają niemieccy księża misjonarze.
Opinia:
Szczerze powiedziawszy nawet nie przeczytałam opisu tej powieści - w końcu to Mortka i chociaż z wytęsknieniem czekam na kolejny tom Mórz Wszetecznych, to Żółte ślepia też oczywiście musiałam poznać.
I tak jak kocham Mortkę, to tutaj czegoś mi zabrakło. Nie potrafię sprecyzować czego, po prostu czytając (a przeczytałam ją w jeden wieczór), odczuwałam ten brak. Z drugiej strony jestem ciekawa czy i tutaj czeka nas kontynuacja, ponieważ zostało kilka wątków, które zdecydowanie można by rozwinąć bądź nie zostały jednoznacznie zakończone.
Bardzo przeszkadzał mi także stworzony trójkąt miłosny, ponieważ wszyscy, którzy o nim wiedzieli, zdawali się go akceptować... W ogóle relacje w tej powieści były bardzo jasno wyrażone i nie pozostawiały wiele pola do manewru. Niejednoznaczne okazały się natomiast same postaci, a ich motywy nie zawsze łatwo było odgadnąć. Już sama Gosława kryje wiele sprzeczności i magicznych sztuczek. Bohaterów cechują także różne światopoglądy w związku z nadchodzącym do Polski chrześcijaństwem i wypieraniem starej wiary, co dodatkowo urozmaica lekturę.
Po prawdzie to zazdroszczę ci tylko tego, że nie zadajesz sobie żadnych pytań.
To w pewnym sensie opowieść o zderzeniu chrześcijaństwa ze starymi wierzeniami. Pod tym względem przypominało mi nieco nordycką trylogię autora. To także historia o zmianie oraz walce z własną strefą komfortu. Medvid jako dziecko puszczy nie zawsze chce lub nawet nie zawsze stara się zrozumieć pewne rzeczy, często powodują nim instynkty, ale w określonych sytuacjach potrafi przezwyciężyć zwierzęce lęki. Ciekawym, a zarazem humorystycznym elementem jest również domownik, który wbrew swojej woli podróżuje wraz z bohaterami, chociaż wolałaby miłe gospodarstwo (koniecznie bez kotów!). Ścieranie się kultur autor zaznacza też poprzez obecność Niemca w grupie podróżników. Chrześcijanin, który podróżuje z wiedźmą oraz dzieckiem puszczy ma naprawdę wiele okazji, które wystawiają jego wiarę na próbę. Osmund to także postać, która przechodzi największą metamorfozę podczas powieści i powoli zdobywa sympatię czytelnika.
Bohaterką wyidealizowaną według mnie była Hajna. Dodatkowo jej imię samo nasunęło mi skojarzenie z Helenę Trojańską - w końcu Madviv też w jakiś sposób wywołał wojnę z siłami ciemności, aby ją odzyskać. Fragmenty wspomnień związane z ich schadzkami nadają pewną nutę zmysłowości w powieści, ale przeciwstawia się jej bardzo swobodne podejście Gosławy do tych spraw.
Morze [...] potrafi być też łagodne. Cierpliwe. Umie nucić, zamiast krzyczeć i przewalać się z hukiem.
Autor nieustannie rzuca bohaterom kłody pod nogi, zawsze znajdując jakieś intrygujące wyjście z sytuacji. Bardzo podoba mi się także ukazanie Madviva - jako główny bohater nie okazał się postacią idealną oraz potrafiącą samemu poradzić sobie ze wszystkim. Często potrzebuje pomocy, nie odnajduje się tak dobrze w gierkach politycznych, często ma ochotę uciec do puszczy, ale do działania pcha go myśl o uratowaniu ukochanej. To postać, która bywa egoistyczna i brutalna, ale ma także dobre strony i potrafi troszczyć się o innych.
Podsumowując, uważam, że Żółte ślepia to dobra i wciągająca książka, chociaż nie posiadająca czegoś, co dostrzegałam w każdej innej powieści autora, choć nie potrafię tego uchwycić. Autor funduje nam podróż, podczas której bohaterowie muszą walczyć z przeciwnościami losu, opierać się własnym systemom wartości oraz działać wbrew instynktowi. To jednocześnie historia pełna mrocznej magii, która czai się w puszczy oraz Półmroku, z którą Madvid, Osmund oraz Gosława muszą się zmierzyć. I na sam koniec - to bardzo ciekawie i niejednoznacznie skonstruowane postaci, którym towarzyszymy w tej niełatwej podróży.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Uroboros.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Uroboros.
Żółte Ślepia to moje pierwsze spotkanie z tym autorem i czasem miałem wrażenie jakoby książka była pisana pode mnie ;) Zresztą moje zdanie na jej temat czytałaś ;) A jakbyś miała ochotę to jest u mnie wywiad z Marcinem Mortką.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia
To ja przyznam, że wolę Morze Wszeteczne lub trylogię nordycką <3 Polecam przeczytać ci te dwie serie :)
UsuńZa każdym razem kiedy widze tę okładkę to śmieje się, że to Hagrid xD
OdpowiedzUsuńA powiem ci, że ja w ogóle nie miałam takiego skojarzenia :D
UsuńJa od razu xD
UsuńKsiążka nie dla mnie, ale recenzja świetlna. 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję:D
UsuńKsiążka zbytnio mnie nie zaciekawiła, więc raczej nie skuszę się na jej przeczytanie :/ Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPolecam inne książki autora - powinnaś znaleźć coś dla siebie :)
UsuńI znowu czuję się jak literacka ameba, bo nie kojarzę Mortki. Po Twojej opinii jednak sądzę, że powinnam wyciągnąć ku niemu moje nibynóżki (ameby mają nibynóżki, prawda, dobrze kojarzę? :D) Zacznę jednak od "Mórz Wszetecznych". :)
OdpowiedzUsuńwww.pomistrzowsku.blogspot.com
Nie martw się, ja go nie kojarzyłem dopóki nie przeczytałem opisu tej książki. Na samym początku sądziłem, że jest to debiutancka książka tego autora. Dopiero na lubimy czytać zobaczyłem iż ma w swoim dorobku kilka innych książek, jest też tłumaczem.
UsuńA ja z chęcią przeczytam inne książki w tym uniwersum
@Ew koniecznie wyciągnij w tę stronę nibynóżki, bo naprawdę warto! <3
Usuń@Książki Czytamy ja to już nawet nie wiem, która z książek jest jego debiutem, jak widzę nazwisko to wiem, że chcę to przeczytać! :D Tłumaczył też m.in. Szklane Trony i wyszło mu to super <3
Ciekawa recenzja, ale fantastyka to nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie ciągnęło do tej książki i skoro też nie należy do najlepszych powieści tego autora, chyba dobrze, że sobie na razie odpuściłam lekturę.
OdpowiedzUsuńJa czekam, jak zostanie to kontynuowane, chociaż wolałabym pierw kontynuację Mórz :D
UsuńMortka to mógłby napisać kontynuację "Królewskiej Talii", tak już czekam parę lat i doczekać się nie mogę. Jakoś ten brak kontynuacji nie zachęca mnie do sięgnięcia po jego kolejne książki, a że ta najwyraźniej nie należy do jego najlepszych, to już zdecydowanie nie chcę czytać.
OdpowiedzUsuń