Tytuł oryginalny: -
Cykl/seria: Kuzynki
Tłumaczenie: -
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 298
Opis:
“Kuzynki” zaistniały najpierw jako opowiadanie, nominowane zresztą w roku 2002 do nagrody im. Janusza Zajdla. Kim są? Katarzyna Kruszewska, spec od informatyki i 20-letnia agentka CBŚ, zainspirowana rodzinną legendą o nieśmiertelnej kuzynce, rzuca się w wir poszukiwań Stanisławy. Odnajduje ją w Krakowie, gdzie Stanisława objawia się celem przedłużenia swego życia...kolejną dawką tynktury. Czytelnik śledzi narodziny przyjaźni i poznaje sekret wiecznego życia tym lepiej, że wkrótce duet zmienia się w tercet. Kuzynki zyskują potężną sojuszniczkę – uratowaną przez polskich żołnierzy serbską księżniczkę, Monikę Stiepankovic.
Opinia:
Książkę przeczytałam, a raczej odświeżyłam (z tym, że nie pamiętałam dosłownie nic), ponieważ mam zamiar zabrać się za kolejne części cyklu. Wiem, że czytałam ją już w wieku jakoś ok. 5-6 klasy podstawówki. Nie pamiętam nawet czy wtedy ją skończyłam. Poza tym to moje pierwsze spotkanie z Pilipiukiem, choć oczywiście kojarzę go jako uznanego polskiego pisarza.
Od czego by tu zacząć... Chyba od minusów. Tak więc po pierwsze: okładka. Kompletnie mi się nie podoba i nie pasuje do książki. Podejrzewam, że na okładce widzimy Stasię, a jeśli już mamy tytuł Kuzynki to może wypadałoby też umieścić Katarzynę?
Trzeci minus to układ książki. Nie jest ona podzielona na rozdziały, kolejne wątki są po prostu odgradzane znaczkiem gwiazdki,czyli *. I to dobrze, jak są, bo jeśli skończyła się strona, to nikt nie pomyślał o tym, aby na kolejnej u góry przed kolejnym wątkiem dodać *. I czytelnik się gubi...
Plusem książki jest niewątpliwie to, co uwielbiam w polskiej literaturze, a zwłaszcza w sadze wiedźmińskiej. Jest to po prostu swobodnie używany polski język. Nie wiem, jak dla was, ale dla mnie tłumaczenia są zazwyczaj pisane sztywnym polskim językiem. W polskiej literaturze jest on używany, co zresztą nie jest niczym dziwnym, znacznie swobodniej.
Pomimo przewagi minusów nad plusami, książkę czytało się miło i chętnie sięgnę po kolejne części ☻
Od czego by tu zacząć... Chyba od minusów. Tak więc po pierwsze: okładka. Kompletnie mi się nie podoba i nie pasuje do książki. Podejrzewam, że na okładce widzimy Stasię, a jeśli już mamy tytuł Kuzynki to może wypadałoby też umieścić Katarzynę?
Zaatakować można kogoś, kto się przestraszy. Kogoś, w kim lęk stłumi natychmiast wolę oporu.Drugim minusem, jak dla mnie, jest pędząca na złamanie karku akcja. Pilipiuk nie daje nam chwili odsapnąć tylko gna, jedno wydarzenie ściga kolejne i w sumie cały czas coś się dzieje, ale zdecydowanie dzieje się za szybko. A przecież gdyby napisał o sto stron grubszą książkę, zwalniając trochę akcję, też byłoby dobrze.
Trzeci minus to układ książki. Nie jest ona podzielona na rozdziały, kolejne wątki są po prostu odgradzane znaczkiem gwiazdki,czyli *. I to dobrze, jak są, bo jeśli skończyła się strona, to nikt nie pomyślał o tym, aby na kolejnej u góry przed kolejnym wątkiem dodać *. I czytelnik się gubi...
Przez ostatnie pięćdziesiąt lat polska literatura upadła ostatecznie. Wszystko trąci upiorną, obezwładniającą nudą. Powielane schematy, papierowi bohaterowie, szczątkowa akcja...Tak samo gubi się przy minusie czwartym, czyli poprowadzeniu wielotorowej narracji. Wiecie, że zazwyczaj jestem fanką takiej narracji? Tutaj też odpowiadało mi, że taka narracja została wprowadzona, co jest plusem. Jednak sposób jej poprowadzenia nie przypadł mi zbytnio do gustu. Czasem przez kilka pierwszych zdań czy nawet jeden-dwa akapity nie mogłam się połapać, która z kuzynek prowadzi narrację.
Plusem książki jest niewątpliwie to, co uwielbiam w polskiej literaturze, a zwłaszcza w sadze wiedźmińskiej. Jest to po prostu swobodnie używany polski język. Nie wiem, jak dla was, ale dla mnie tłumaczenia są zazwyczaj pisane sztywnym polskim językiem. W polskiej literaturze jest on używany, co zresztą nie jest niczym dziwnym, znacznie swobodniej.
Dawno nie było wojny, mężczyźni zniewieścieli, a dziewczęta...lepiej nie mówić. Miękkie toto, rozlazłe, ciapowate. Rozleniwione.Kolejny plus stanowią bohaterowie. Nie są może genialnie rozwinięci, bo książka była chyba na to za krótka, ale mam wrażenie, że poznamy ich dużo lepiej przez kolejne części cyklu. Katarzyna to agentka, współczesna do bólu młoda kobieta znająca techniki manipulatorskie i różne triki psychologiczne oraz umiejąca posłużyć się bronią. Stanisława, którą wolę nazywać Stasią to kuzynka Katarzyny, ale zdecydowanie od niej starsza. Posiada większą wiedzę, gubiąc się w nowoczesności, a jednocześnie doskonale potrafi sobie poradzić w każdej sytuacji (nawet nago pod prysznicem :D). I w końcu Monika, moja ulubiona bohaterka. Ratują ją polscy żołnierze, myśląc, że jest zwykłą szesnastolatką, ale nic bardziej mylnego. Monika jest zdolna, rezolutna i zaradna, a także niesamowicie piękna. Innym bohaterem godnym uwagi, o którym wprawdzie nie wiemy wiele, bo najwięcej tych informacji pochodzi od Stasi, a on sam nawet podczas swojego czasu narracji nie zdradza wiele, jest mistrz Michał.
Złość to najczęściej oznaka lęku. A lęk to bardzo destruktywna siła. Strach jest najbardziej obrzydliwą ze słabości, a każdą słabość przeciwnika można obrobić na swoją korzyść.Plusem jest też pomysł na fabułę - nieśmiertelna kuzynka, kamień filozoficzny, a do tego serbska księżniczka i broń biologiczna w postaci bakterii czarnej ospy. Z kuzynkami oraz z Monika nie można się po prostu nudzić, ale tak jak wspomniałam - wszystko działo się bardzo szybko i choć nie lubię rozwlekłej akcji to ta była aż za szybka.
Pomimo przewagi minusów nad plusami, książkę czytało się miło i chętnie sięgnę po kolejne części ☻
Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+1,75 cm), Wyzwanie biblioteczne 2015
Czytałam tylko jeden tom serii o Wędrowyczu tego Autora, ale myślę, że i po tę sięgnę z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
hmmm... zaciekawiłaś mnie, nie znam tej książki, ale mimo tych wszystkich minusów chętnie ją przeczytam:D
OdpowiedzUsuńPS: Nie za mało "stworków" dla Ciebie? :D
E tam, jest wampir, jest nieśmiertelna - może być :3
UsuńŚwietna recenzja - jak zawsze ;) Miłej lektury.
OdpowiedzUsuńdużo różnych elementów fantastycznych widzę, które książce nadają sympatyczny rys :D
OdpowiedzUsuńKuzynki Kruszewskie Pilipiuka pokochałam bardzo, i ta szybka akcja mi osobiście nie przeszkadzała. Świetna rozrywkowa lektura. Okładka faktycznie nie trafiona, ale wiele razy się przekonałam, żeby nie oceniać książki po okładce. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa zaczęłam czytać te trylogie od końca xD No serio! Przeczytałam III część, a teraz czytam II ;D No jakoś tak się złożyło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Natalia Z
Widać, że bardzo dobra książka, i zgadzam się z tobą, co do okładki. A kamień filozoficzny? Co z nim? Kojarzy mi się on jedynie z Harry'm Potter'em :D
OdpowiedzUsuńNiestety książka jakoś specjalnie mnie nie zachęca :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie:
http://czytaniapasja.blogspot.com
nigdy nie lubiłam polskiej literatury, jakoś nigdy mnie do niej nie ciągnęło, ale masz rację, że niektóre tłumaczenia są pisane "sztywnym" językiem. chyba muszę się przekonać do polskich pisarzy, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhttp://wyznaniaczytadloholiczki.blogspot.com/
Muszę przyznać, że lubię te serię :) Najbardziej polubiłam mistrza Michała i Katarzynę. W ogóle nie wiem, w której to jest części, ale najbardziej lubię scenę, w której do szkoły (tej gdzie oni wszyscy pracują, a Monika się uczy) przychodzi inspekcja z kuratorium!
OdpowiedzUsuńW sumie to większość minusów, które wypisałaś nie przeszkadzała mi w czytaniu (zwłaszcza, że książkę miałam w innym wydaniu).
Masz rację, okładka nie jest zbyt ciekawa. Nie za bardzo przyciąga do tej powieści. Jednak ta pędząca akcja bardzo mnie zachęca, ponieważ lubię jak w książkach cały czas coś się dzieje. Już dodaję sobie ten tytuł do mojej listy "must read" ;)
OdpowiedzUsuńTo raczej nie jest mój typ :P Co nie zmienia faktu, że przyjemnie mi się czytało Twoją recenzję :*
OdpowiedzUsuńdobraksiazka1.blogspot.com
Dotychczas nawet nie wiedziałam o czym jest ta książka, bo polskich autorów raczej unikam, ale brzmi ciekawie. :D Muszę się jej przyjrzeć bliżej. :P
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak zareagowałbym na tę książkę, ale intuicja mówi mi, że się już z nią nie spotkam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę półtorej roku temu i jakoś mnie nie powaliła i niespecjalnie wiele z niej pamiętam, ale fantastyka to nie do końca moja tematyka!
OdpowiedzUsuńhttp://nieuleczalnyksiazkoholizm.blogspot.com/
Słyszałam o tej książce jednak nie miałam okazji jej przeczytać. Kojarzę tego autora z powieści Wampir z M3 i Wampir z MO które moim zdaniem są warte zainteresowania się tą lekturą :)
OdpowiedzUsuńMój kawałek internetu
Mam tę serię w planach, bo lubię książki Pilipiuka.
OdpowiedzUsuńNie lubię wielotorowej akcji, no nie! To po prostu do mnie nie przemawia, zdecydowanie. Ale, mimo wszystko, mam ochotę sięgnąć po "Kuzynki". W ogóle ostatnio mam ochotę na Pilipiuka. Zastanawiałam się właśnie nad "Kronikami Jakuba Grzędowycza".
OdpowiedzUsuńBo kocham czytać!
nominowałam Cię do LAB;) Szczegóły u mnie;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam z pewnością. Mam wielką ochotę na ten cykl, lubię twórczość Pilipiuka i pędzącą akcję. Pozdrawiam! :-)
OdpowiedzUsuńTym razem sobieb odpuszcze, jakoś nie czuje, że ta książka może mi sie spodobać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ~Nataliaaa
happy1forever.blogspot.com
Nie lubię książek, które są tak bardzo zagmatwane, że nie można się połapać kto prowadzi narrację, do tego okładka, która jest co najmniej dziwna i nie do końca mnie zachęca. Jak na razie nie zamierzam zapoznawać się z tą pozycją.
OdpowiedzUsuń