25 mar 2017

'Wylęgarnia. Królowa Śmierci' M. Zamboch

Tytuł: Wylęgarnia. Królowa Śmierci (oryginalnie: Líheň 2: Královna smrtí)
Autor: M. Zamboch (tłumacz: R. Wojtczak)
Cykl: Wylęgarnia
Ilość stron: 407
Wydawnictwo: Fabryka Słów(w roku: 2009)

Bierze udział w wyzwaniach: ABC CzytaniaCzytam nie tylko Amerykanów, Wyzwanie biblioteczne, Zmierz się z tytułami, Czytam fantastykę, 100 książek

Opis:
Myślałem, że Praga, to miłe miasto w sercu Europy. Taaa… właściwie to całkiem spokojne miejsce… Rytualne morderstwa, znaleziska archeologiczne, moc, która wykrzywia rzeczywistość i deformuje podstawy wszechświata. Ktoś musiał posprzątać ten bajzel. Marika Zahaňská – młoda, wysportowana i diabelnie seksowna. Wyjątkowo precyzyjna maszyna do zabijania. W drugim tomie „Wylęgarni” staje na czele grupy profesjonalnych przestępców. Ich życie należy do niej. A jej słowo jest świętym prawem.

Opinia:
Szczerze, nie potrafię wam nic powiedzieć o stylu autora w tym konkretnym tomie. Powód jest bardzo prosty: mój mózg został rozsadzony poprzez nadmiar informacji i ogarniania sytuacji. Książka okazała się masakrycznie skomplikowana! Nawet opisy broni nie cieszyły, opisy walk!, gdy wiedziałam, że zaraz znów będzie dyskusja nt. M-pola czy odnoszenia go do wierzeń religijnych.

Pierwsza część była cudowna! Dużo akcji, walki, kryminalne wątki były zrozumiałe dla przeciętnego czytelnika, a wątek miłosny zapowiadał się nawet ciekawie. Pod koniec recenzji pierwszego tomu, jeszcze z 2015 roku, pisałam uwaga, moi mili, wątek miłosny, który mi nie przeszkadzał. Ba! podobał mi się! Pod koniec autor wprowadził jednak coś, co niezbyt przypadło mi do gustu i miałam rację - nazwijcie to kobiecą intuicją czy jak sobie chcecie, ale to właśnie element X wprowadzony w bodajże epilogu pierwszego tomu okazał się elementem niepotrzebnym.

Kiedy człowiek wyląduje na samym dnie, wszystko zaczyna go śmieszyć. To taki rodzaj emocjonalnej bariery psychicznej. Można też popaść w odrętwienie, ale to rozwiązanie wydawało mi się zdecydowanie gorsze.
Oczekiwałam akcji, strzelanin, Filipa z jego kataną! Oczekiwałam płomiennego seksu w przerwach między transami Alexa. Pierwsze trzy rzeczy w jakiejś tam ilości dostałam. Nawet dużej, ale nie były one już tak ekscytujące, jak w tomie pierwszym. Za to wątek miłosny posypał się totalnie. Poza wzmiankami co jakieś 50-100 stron to przestał całkowicie istnieć! Tak, jakby autor przypominał sobie czasami, że zeswatał Marikę z Alexem i wypadałoby o tym wspomnieć kilkoma zdaniami. Załamałam się, dosłownie. Nie, aby lubiła wątki miłosne, ale skoro już został wprowadzony, to niech coś się z nim dzieje, a nie taka czarna dziura.

Generalnie książka byłaby bardzo dobra. Może moje odczucia co do momentów akcji nie są zbyt obiektywne, ponieważ zostałam wymęczona teoriami nt. M-pola, powiązania go z religią, masą pierdół i naukowego bełkotu, z którego mało co rozumiałam. W pewnym momencie zaczęłam pomijać kwestie związane z tłumaczeniem tych zależności, wykresów etc. Nie miało to dla mnie najmniejszego sensu, a tylko zniechęcało do lektury.

Ludzie na ogół mają problem z zaakceptowaniem rzeczy oczywistych.
Dlaczego w takim razie aż 5 gwiazdek, skoro tylko narzekam i narzekam? Ponieważ bohaterowie! Co prawda Alex został sprowadzony do roli maszyny, ale już podarujmy to autorowi. Gruber, Barby, Marika, Filip oraz panowie Kas, Krehulek i Krcmar (czeskie imiona są bez tych ich znaczków) to najlepsza ekipa, o jakiej mogłam czytać wśród tego naukowego bełkotu. Ostatnich trzech nagminnie myliłam, ponieważ za dużo imion na K, jednak i tak ich uwielbiam. Marika pomimo miana Królowej Śmierci pozostała nadal człowiekiem. Co prawda rozumiała potrzebę zabijania, tym bardziej, że nie dotyczyła ona ludzi, ale miała także wyrzuty sumienia oraz przerażały ja zachodzące w niej zmiany. Kapitan Krcmar przestał mnie w tym tomie irytować, stał się wspaniałym kompanem przygód. Najbardziej jednak pokochałam Barby'ego, choć w tomie pierwszym to Filip się wybijał. Postaci są realnie wykreowane (na tyle, na ile się da biorąc pod uwagę pewne aspekty) i mają bardzo złożone charaktery.

Podsumowując, spodziewałam się fantasy, a dostałam science fiction. Niezbyt przepadam za tym drugim, więc niemiło się rozczarowałam nadmiarem matematycznych rozważań, teorii i symulacji. Generalnie także pomysł, który napiszę w spoilerze na końcu recenzji, nie przypadł mi do gustu. Książkę ratują bohaterowie oraz duża ilość akcji, choć mogłaby być ona bardziej ekscytująca. Z pewnością polecam wam tom pierwszy. Czy sięgniecie po ten - pozostawiam wtedy do waszej decyzji. Ja i tak bym to zrobiła, aby poznać dalsze losy bohaterów.

SPOILER: Pierwszy tom kończy się sceną, w której kapitan Krcmar czyta Wylęgarnię, powieść napisaną na podstawie poczynań bohaterów. Dostajemy więc taką książkę w książce, gdzie nie wiemy, kto tak naprawdę to pisze i czy to on kreuje akcję czy tylko opisuje to, co widzi. Według mnie pomysł do bani. Rozumiem jego ideę - zgodnie z teorią M-pola miał narobić Marice wyznawców (ta, trochę ogarnęłam z tego bełkotu), ale nie wiem, dlaczego akurat jej oraz po co jej wróg robił jej wyznawców, skoro to chyba ją umacniało czy coś w tym stylu.... Po prostu zagadka się dziwnie posypała i nie złożyła do kupy... KONIEC SPOILERA

20 komentarzy:

  1. Jak przeczytałam o matematycznych rozważaniach, to aż mi się słabo zrobiło. Matma to zło :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, a matematyka z nieciekawą nauczycielką lubiącą znęcanie psychiczne i zachowującą się, jak najwyższa królowa w całej szkole do Zło :D Dlatego ta matma tu jeszcze bardziej mnie dobijała :P

      Usuń
  2. Niestety niezbyt mnie zainteresowała ta książka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się :D Choć pierwszy tom był fajny :P

      Usuń
  3. Zdecydowanie nie dla mnie :D jeszcze przy tym, że czytam kilka książek na raz, mój mózg by tego nie wytrzymał ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie, tę książkę trzeba czytać samotnie :D

      Usuń
  4. Cóż, niezbyt mnie zainteresowałaś tą pozycją ;-) Też nie przepadam za science fiction :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. O rany rany to ja podziękuje xd ja takie lekkie potrzebuje xd te bym zabiła za za dużo wszystkiego xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś nic w tej książce mnie nie pociąga. Zwłaszcza matma!

    OdpowiedzUsuń
  7. To zdecydowanie książka nie dla mnie, zwłaszcza teraz. Za dużo informacji, za dużo myślenia, o nie! Ja teraz potrzebuję odmóżdżaczy :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Tym razem odpuszczę, wydaje mi się, że nie dla mnie ta przygoda czytelnicza, choć z pewnością znajdzie swoich fanów. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na pewno, ale ja się do nich nie zaliczam :P

      Usuń
  9. Ogólnie opis mnie nie pociąga tym bardziej te matematyczne rozważania. Już za dużo miałam naukowego bełkotu w Marsjaninie :D

    OdpowiedzUsuń

Nie piszcie linków w komentarzach - zawsze odwiedzam Wasze blogi!

Za każdy komentarz osobie, która przeczytała post dziękuję ☻

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.