Tytuł: Koniasz. Wilk samotnik T1/ Koniasz. Wilk samotnik T2
Autor: M. Zamboch
Tytuł oryginalny: Koniáš vlk samotář, t.1/ Koniáš vlk samotář, t.2
Tłumaczenie: A. Kossakowski
Cykl/seria: Koniasz
Wydawnictwo: Fabryka słów
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 400/ 392
Opis:
Wielcy tego świata już o nim wiedzą. Nielegalne polowania na artefakty z przeszłości - Koniasz! Zrujnowany rynek handlu zbożem - Koniasz! Krach na giełdzie szmaragdów - Koniasz! Skandal dyplomatyczny na Pustyni Gutawskiej - Koniasz! Jeden człowiek! Jeden sprawca wszystkich koszmarnych niepowodzeń! Podróżnik, zwiadowca, awanturnik, najemnik. Rusza polowanie, jakiego dotąd nie znała historia. Cesarscy komandosi, wojownicy ninja, Konwent do zwalczania magii i bezlitośni czarodzieje. Wszyscy chcą tylko jednego... Zabić go! Zabić Koniasza! Mordujcie go tak by czuł, że umiera...
Opinia:
Nie widzę sensu w dodawaniu dwóch osobnych opinii, ponieważ akcja płynnie przechodzi z jednej książki do drugiej. Po pierwsze - nie mogę patrzeć na te okładki, są okropne! To NIE JEST Koniasz, jakiego sobie wyobrażam. Kto w ogóle może być tak okrutnym i dodawać bohaterów na okładce?
Tak naprawdę tortury są sprawą prywatną, całkiem jak seks, przy którym człowiek obnaża swą prawdziwą osobowość i staje się potencjalnie wrażliwy.Zacznijmy od minusów. Pierwszym jest bardzo duża ilość różnych bohaterów, którzy wnosili wiele do akcji, ale te wszystkie dziwne nazwiska, tytuły - to wszystko się miesza. Drugim minusem jest znów masa opisów przyrody, za którymi nie przepadam. Poza tym ciężko zorientować się, kiedy dzieje się akcja, autor kilku wątków nie kończy, a bardzo bym chciała. Oczekiwałam, że dowiem się, jak skończył się ostatni wątek z Krawędzi żelaza.
Lepiej coś robić, niż siedzieć, czekać i myśleć o głupstwach.Reszta to same plusy. Wartka akcja, humor i groza. To zresztą specjalność Zambocha. Nie wiem, czego spodziewałam się po tej książce, ale naprawdę mnie zaskoczyła. Po pierwsze - w tej książce jest o wiele więcej magii. Choć Janick mnie zdecydowanie irytował, to on właśnie wnosił jej najwięcej. No i zakończenie - naprawdę zastanawiałam się, jak autor zamierza zakończyć cykl o Koniaszu. Przyznam, że to było chyba największe zaskoczenie.
Każdy się bał, wystarczyło tylko wyciągnąć lęki z ukrycia.Co do samego Koniasza, w tym tomie najbardziej przypomina mi Geralta z Wiedźmina. Nie jest to złe podobieństwo, nawet mi się podobało. Tylko, że Koniasz jest niezniszczalny... To też lekki minus, bo to po prostu coś bardzo nierealnego.
Książka bierze udział w wyzwaniu: 52 książki w ciągu roku, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+2,5 cm, +2,45), Wyzwanie biblioteczne 2015
Okładki wyglądają trochę, jak z kiepskiej gry komputerowej. Co do książki, to raczej nie dla mnie;)
OdpowiedzUsuńHmm i to Zamboch tak skiepscił? No cóż, nie zawsze wyjdą idealne książki. :P
OdpowiedzUsuńCzy skiepścił? Czytało się miło, aczkolwiek nie zachwyca, jak poprzednie części ^^
UsuńMój tata ma jakieś dwie książki z serii Koniasza, ale nie mam pojęcia które. Nigdy nic o nich nie mówił i dopiero przy ostatniej reorganizacji biblioteczki dowiedziałam się o ich istnieniu xd. Może kiedyś z nudów przeczytam, ale to chyba wszystko.
OdpowiedzUsuńZa to tytuł kojarzy mi się z przezwiskiem mojego kolegi z klasy xd
Zapraszam do siebie
http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/